Bardzo często zmieniam kosmetyki do pielęgnacji włosów. Po części dlatego, że cały czas szukam czegoś idealnego, ale także lubię je poprostu zmieniać, tak żeby nie przyzwyczaić się zbytnio do jednego. Mam swoje ulubione, do których wracam, ale jakiejś super perełki jeszcze nie znalazłam.
Jakiś czas temu skończyły się szampon i odżywka do włosów, których aktualnie używałam. Przy robieniu zamówienia internetowego z tesco zawsze przeglądam wszystkie promocje i rzuciła mi się w oczy seria Petal Fresh Organics. Pomyślałam, że to idealny moment aby spróbować czegoś nowego. Zwykle wybieram kosmetyki bardziej naturalne i te właśnie takie się wydawały po opisie na stronie. A cena promocyjna 16,99 z 19,99 była dodatkowym atutem. Z kilku dostępnych rodzajów wybrałam szampon i odżywkę nawilżającą cytrusową. Gdy przyszło do odebrania zamówienia okazało się, że nie ma szamponu nawilżającego a w zamian mogę wybrać szampon do włosów farbowanych. Z racji, że też się wcześniej nad nim zastanawiałam, wzięłam zamiennik bez wahania. No i zależało mi na przetestowaniu i szamponu i odżywki z tej firmy.
Zanim przejdę do mojej opini o produktach, parę słów o moich włosach i o ich pielęgnacji. Włosy mam gęste i dosyć mocne. Miały gorsze momenty w swoim życiu, kiedy zmieniłam miejsce zamieszkania i nie umiałam o nie zadbać należycie. Mycie włosów samym szamponem już nie wystarczało. Nowa woda bardzo im zaszkodziła, przesuszyły się, zaczęły z czasem wypadać, puszyć się, a końcówki rozdwajać. Farbowanie włosów dodatkowo je obciążało. Ponadto zaczęłam mieć alergie na zwykłe szampony drogeryjne - swędziała mnie po nich nie tylko skóra głowy, ale także skóra rąk i nóg. Wystarczył kontakt ze spłukiwanymi z włosów produktami. Gdy od fryzjerki usłyszałam, że mam liche i cienkie włosy dopiero do mnie dotarło, że same się nie naprawią. Zaczęłam wtedy szukać nowych produktów do pielęgnacji. Trafiłam na Yves Rocher. Jedne szampony mi się sprawdzały lepiej, inne gorzej, ale raczej mnie nie uczulały. Bardzo polubiłam serię odbudowującą z jojoba. Używałam poza szamponem i odżywką, także olejku i maski. Przestałam też farbować włosy. Chwilami zamieniałam ją na szampon łubinowy na wypadające włosy i raz skorzystałam też z kuracji ampułek na wypadające włosy. Po pewnym czasie stan moich włosów wrócił do całkiem przyzwoitego poziomu. Znajomi dziwili się skąd mam takie gęste włosy, ale one poprostu zaczęły wracać do swojego dawnego stanu. Ja tego "łał" jeszcze nie widziałam.
W ostatnie wakacje postanowiłam znowu zafarbować włosy i to był najgorszy błąd w moim życiu. Po farbowaniu pierwszy raz w życiu miałam totalne siano na głowie, które nie chciało się rozczesać. Chyba każdy włos się rozdwajał. Fryzjerka musiała mi ściąć z dobre 20cm, a ścięła by pewnie więcej gdybym nie oponowała, że chcę zachować długie włosy, bo w krótkich czuję się źle. Znowu powróciłam do odbudowującej serii z Yves Rocher. Włosy myję zawsze dwa razy szamponem. Ale zaczęłam używać dwóch różnych. Najpierw cokolwiek, żeby je oczyścić (najczęściej także z Yves Rocher, ale te mniej gęste i kremowe), a drugi raz bardziej odbudowujące szampony. Potem odżywka i maska na kilka minut. Powoli dochodziły do siebie. Przed Bożym Narodzeniem zakupiłam niebieski zestaw z Dove nawilżający włosy (szampon, odżywkę i suflet). Muszę powiedzieć, że był to bardzo dobry zakup. Chociaż te produkty są dosyć drogie to w promocji dostałam cały zestaw za 30zł. W styczniu zaczęłam ich używać i to naprawdę pomogło moim włosom. Przy moich długich włosach (wtedy za łopatki) stosując szampon z serii jako ten drugi mogłam brać go naprawdę niewiele i jedno opakowanie starczyło mi na jakieś 4 miesiące (to chyba rekord wydajności, bo zwykle dwa szampony na miesiąc zużywam :P ). Kondycja włosów się poprawiła, nie rozdwajały się już tak bardzo i lekko zgęstniały. Gdy produkty z Dove się skończyły czekałam na jakąś promocję z nimi i używałam w między czasie innych szamponów. Chociaż dorwałam je w końcu na promocji (może nie tak wielkiej, ale i tak nie najgorszej) to na razie postanowiłam ich nie używać.
O historii chyba już starczy. Wróćmy do głównego tematu.
Buteleczki z szamponem i odżywką są zielone, z białą etykietą. Mają całkiem przyjemne otwieranie, takie przeskakujące wciskane (nie wiem jak to inaczej nazwać). Nie trzeba nic podważać paznokciami, dla mnie bardzo wygodne rozwiązanie. Szampon ma lekką formułę, jest przezroczysty. Odżywka ma taki lekko zabielony odcień, jest bardzo lekka jak na tego typu produkt.
Moje pierwsze wrażenia z użycia produktów Petal Fresh Organics nie były najlepsze. Szampon miał całkiem przyjemny zapach, ale włosy po nim wydawały mi się jakieś dziwne, jakby szorstkie. Sięgnęłam po odżywkę i tu kolejna niemiła niespodzianka, cytrusowy zapach w moim odczuciu nie był zbyt przyjemny, kojarzył mi się ze środkami do mycia toalet. Nie miałam ochoty go nakładać na włosy, ale był już wyciśnięty na rękę i szkoda mi było wyrzucać. Przy rozczesywaniu włosy były trochę bardziej poplątane niż zwykle, ale rozczesać się dały. Nie zauważyłam jakiegoś super efektu po pierwszym użyciu, ale chyba żaden produkt go nie zapewnia. Mimo obaw co do zapachu i stanu włosów przy myciu postanowiłam dać szansę produktom Petal Fresh Organics i używać ich dalej. W końcu produkt mnie nie uczulił, co było jego niewątpliwą zaletą.
Z każdym kolejnym użyciem ten dziwny "cytrusowy" zapach odżywki przeszkadzał mi coraz mniej. Nie mogę powiedzieć, że zaczął mi się podobać, ale już nie odrzuca mnie przy otwarciu buteleczki. Z włosów też szybko wietrzeje. Po spłukaniu szamponu włosy nie są już szorstkie w dotyku, a raczej takie śliskie, chociaż ciężko po nich ręką przesunąć, bo mam wrażenie że się łapie. Poza tym czas jaki może upłynąć od ostatniego mycia włosów wydłużył się u mnie z 2 do 3 dni, a nawet czasem 4 dnia nie wydają się jakieś mega tłuste. I tak staram się myć włosy co drugi dzień, ale jeśli nie mam czasu to naprawdę spokojnie trzeciego dnia mogę w nich chodzić i nie widać wielkiej różnicy.
Używając serii regularnie włosy stały się bardziej miękkie i błyszczące. Dalej trochę bardziej muszę się napracować przy ich rozczesywaniu, ale to zawsze była u nich problematyczna kwestia. Ponadto dostaję ostatnio bardzo wiele komplementów na temat moich włosów od znajomych ale i od obcych osób na ulicy czy w sklepie. A to chyba pierwszy raz w życiu. Mimo, że włosy mam gęste i wydawały mi się zawsze w miarę ładne to tak naprawdę nikt ich nigdy nie komplementował.
Podsumowując:
Do zalet odżywki i szamponu Petal Fresh Organica należą:
- lekka formuła
- wydajność (używam ich już chyba ponad drugi miesiąc)
- wygładza włosy
- nadaje blasku
- skład
- dobrze nawilża i odżywia włosy
- włosy nieprzetłuszczają się tak szybko
Wady:
- cena
- dostępność (widziałam je tylko w tesco internetowym, ale może nie szukałam zbyt dokładnie)
- zapach odżywki cytrusowej (nie wiem jak pachnie szampon cytrusowy)
- mogłyby bardziej ułatwiać rozczesywanie
Nie wiem czy to kwestia zmiany szamponu i odżywki na produkty Petal Fresh Organics wpłynęła tak pozytywnie na moje włosy czy to zupełnie coś innego, ale postanowiłam, że wypróbuję też inne ich serie produktów do pielęgnacji włosów.
Pozdrowienia dla wszystkich od Zakupoholiczki na odwyku :)